piątek, 29 kwietnia 2016

Czy etyka posiada różne oblicza?



Etyka w biznesie? Czy te dwa słowa „Etyka” i „Biznes” mogą ze sobą harmonizować? Jeśli tak to które słowo musi iść na ustępstwa? Zarówno jedna jak i druga dziedzina naszego życia stanowią zbiór reguł bez których nie mogą istnieć. Etyka i biznes. Podstawowe prawo etyczne  brzmi następująco: czyń dobro zła unikaj natomiast biznes rządzi się swoimi regułami, obawia się konkurencji przez co często aby osiągnąć zamierzony cel musi naginać ogólnie przyjęte zasady. Wszak priorytetem biznesu jest sam priorytet. Znaczy to tyle że celem biznesu jest osiągnięcie wyznaczonego celu. Podczas osiągania wyznaczonego celu nie rzadko pogwałcane są podstawowe prawa etyczne.  Często poświęcenie się sprawie osiągnięcia celu doprowadza do  lekceważenia praw pracownika. Z tego dysonansu narodziły się związki zawodowe. Organizacje w których pilnuje się aby w pogoni za celami nie zapominano o człowieku, o jego prawach. Postanowiono wtedy że biznes musi opierać się na pewnych zasadach. I tak podstawą działalności jakiegokolwiek biznesu jest prawo. Etyka w biznesie dotyczy takich kwestii jak sprawiedliwe wynagradzanie oraz uczciwe i równe traktowanie pracowników oraz efektywne przeciwdziałanie dyskryminacji w sferze zatrudnienia[1]. Biznesowi nałożono zbiór zasad, które musi spełniać tak aby mogło się szczycić mianem firmy postępującej etycznie. Oto te zasady:
·         przejrzystość, czyli udostępnianie informacji o decyzjach oraz  działaniach związanych z tymi aspektami funkcjonowania firmy, które mają związek ze społeczeństwem
·         odpowiedzialność, która oznacza, że firma jest gotowa wziąć na siebie odpowiedzialność za wpływ, jaki wywiera na otoczenie oraz gotowość do zmian oraz do wycofania się z błędnych decyzji oraz wzięcie odpowiedzialności za powstałą szkodę,
·         etyczne zachowanie, gdy wszelkie decyzje są podejmowane i wykonywane w sposób uczciwy, rzetelny, wiarygodny oraz bez przyjmowania i wręczania nielegalnych korzyści. Etyczne postępowanie to także osobiste wartości i poczucie odpowiedzialności właściciela firmy, gotowość do traktowania innych osób jak równych sobie, uczciwość i zaangażowanie,
·         aktywna obecność w środowisku, czyli świadomość, ze firma nie działa w oderwaniu od otoczenia. Ważne jest współdziałanie  i aktywność lokalna[2].

Bez działania w zgodzie z prawem oraz tymi zasadami nie można mówić o jakiejkolwiek etyce i standardach etycznych[3].
Etyka w biznesie to także walka z oszustwem, patologiami, nadużyciami i korupcją we wszystkich jej formach, stosowanie jasnych i przejrzystych reguł prowadzenia działań biznesowych, odcinanie się od podejrzanych inwestycji, jak również umiejętność przyznania się do błędów, dostrzeganie skutków własnych decyzji i gotowość ponoszenia za nie odpowiedzialności[4]. Jak wynika z powyższego artykułu Etyka w biznesie oparta jest na twardych zasadach. Dlatego firma szczycąca się tym tytułem powinna je przestrzegać. Nie da się z jednej strony postępować etycznie a z drugiej dochodzić do celów po trupach.

                Odnieśmy teraz wszystko to co napisałem do realiów jakie panują w firmie GeAT AG. Oraz jej siostrzanej spółki „Fachowcy firmy Mayer” działającej na terenie Wrocławia.
Wczoraj czyli 28 kwietnia miałem możliwość uczestniczenia w rozprawie sądowej w której były już pracownik GeATu dochodzi swoich praw przed sądem pracy. Sama konieczność uwzględniania praw pracownika przed sądem pracy kładzie cień na etyczności firmy. Przecież jest tyle możliwości podejmowania dialogu, możliwości porozumienia się w kwestiach spornych. Sąd to ostateczność.
Niestety dla kierownictwa firmy GeAT nie istnieje słowo porozumienie. Ich zaborcze stanowisko nie uwzględnia żadnych praw pracowników. Albo „kraczesz” tak jak my albo możemy się pożegnać. Jednak nawet owo „pożegnanie” może być przeprowadzone w sposób humanitarny. Jednak GeAT nie potrafi przyznawać się do błędów. Brnie w kłamstwa i przez to popełnia wiele kolejnych błędów. To firma która nie uwzględnia zdania pracownika. Liczy się tylko zysk i w tej pogoni za pieniądzem wielokrotnie z horyzontu ginie człowiek. Kto uważnie czyta sporządzony przeze mnie blog od razu może wyrobić własną opinię. Mam chyba uzasadnione wrażenie że nie byłem pierwszym pracownikiem, którego próbowano oszukać. Ilu było takich którzy zostali oszukani i nie potrafili dochodzić swoich praw? Umiejętność oskubywania swoich pracowników firma GeAT osiągnęła w stopniu perfekcyjnym. Nie są to duże sumy, ale jeśli pomnożymy je przez liczbę osób pracujących za pośrednictwem tej agencji pracy wychodzą nam spore kwoty. Niewątpliwie powodem możliwości oszukiwania ludzi zatrudnionych jest przyjmowanie tych którzy nie znają języka kraju w którym podejmują pracę. Uczciwie mówiąc w tej kwestii mogę mieć żal tylko do siebie. Ja właśnie byłem takim łatwym kąskiem. Ale o powodach podjęcia prze zemnie takiej a nie innej decyzji już pisałem.
Czym innym jest kwestia tego jacy pracownicy starają się o pracę a czym innym czy są oszukiwani czy nie. Jeśli firma obnosi się etycznym postępowanie to nawet pracownik „upośledzony” (nie znający języka) ma prawo zaufać.  Dlatego kolejne kroki jakie będę chciał powziąć w swojej walce o sprawiedliwość to odebranie firmie GeAT tytułu „Etyka w biznesie” (widoczny jest na papierach firmowych). Niestety jeśli chodzi o firmę GeAT to wprowadza ludzi w błąd.



[1] http://www.pakd.itl.pl/op/index.php?option=com_content&view=article&id=23:znaczenie-etyki-w-biznesie&catid=1:informacje&Itemid=4
[2] http://cenabiznesu.pl/-etyka-w-biznesie
[3] http://www.pakd.itl.pl/op/index.php?option=com_content&view=article&id=23:znaczenie-etyki-w-biznesie&catid=1:informacje&Itemid=4
[4] http://www.pakd.itl.pl/op/index.php?option=com_content&view=article&id=23:znaczenie-etyki-w-biznesie&catid=1:informacje&Itemid=4

środa, 27 kwietnia 2016

Doświadczenie własne

Historia autora blogu




         Pracowałem w Polsce jako operator wózka widłowego. Praca w miarę spokojna i ciekawa. Jednak co miesiąc dotykała mnie smutna rzeczywistość. Na dziesięć dni przed wypłatą moje konto wskazywało nie więcej niż 50 zł. Powie ktoś - no tak jak się żyje rozrzutnie to nic dziwnego. Już wyjaśniam. Zarabiałem troszkę ponad 1800 zł Netto. Po opłaceniu wynajmu mieszkania, kredytu i rachunków zostawało jakieś 600 zł. Od tego trzeba odliczyć bilet miesięczny (koszt 100). Na życie zatem miałem przeznaczone 500 zł. Niestety posiadałem jeden zły nawyk (palenie papierosów). Starałem się go ukrócić zatem ograniczyłem palenie do trzech paczek na miesiąc. Całe szczęście w tym że potrafię gotować. Gdybym był skazany na jedzenie w szeroko rozumianej gastronomi miejskiej kasa by się kończyła dużo szybciej. Wiedziałem co zrobić żeby zaspokoić głód niskim kosztem. Tak mijały miesiące. Jednak pewnego razu zagubiłem się w swoich rachunkach. Nie przewidziałem że w miesiącach grzewczych dochodzi dodatkowa opłata za prąd. Kiedy przyszedł rachunek -załamałem się. Nie wiedziałem co robić. Miałem dosyć ciągłego zastanawiania się czy kupić bułkę z makiem czy tą bez maku. Pomału zapominałem jak smakuje dobra wędlina. 
Co robić? pytałem samego siebie.
       Nieśmiało zacząłem myśleć o wyjeździe z kraju. Tylko gdzie? Niemcy, Anglia. A co będzie jak się nie uda? Postanowiłem jednak zaryzykować. Zacząłem szukać. Przeglądałem różne oferty. Czym bliżej byłem podjęcia decyzji tym bardziej się obawiałem. Przecież nie znam języka, będę tam zupełnie sam. W końcu wybrałem. Jadę do Niemiec. Zacząłem szukać już konkretnie. Znalazłem agencję pracy z filią we Wrocławiu. Agencja ta działa w Turyngii. (Nazwę firmy podam jak załatwię do końca sprawę.) Wyjechałem. Rozpocząłem swoją  przygodę na Niemieckim rynku pracy w Nordhausen. Podpisałem umowę i tego samego dnia poszedłem do pracy. Już na początku trochę się wkurzyłem, przez dwie noce przed wyjazdem nie mogłem spać, potem długa podróż i odrazu do pracy. No ale stwierdziłem że nie ma się co litować nad sobą i jakoś dociągnąłem te prawie 9 godzin. 
       Następnego dnia obudziłem się w jakby innym świecie. Poszedłem do sklepu i oczom nie wierzyłem. Zarabiałem 8,20 brutto Za zakupy zapłaciłem 10 euro. Czyli za 3 godziny pracy mam całodniowe utrzymanie. No plus nocleg który musiałem sam opłacić 10 euro za dobę Myślałem że Boga za nogi złapałem. Pięć godzin pracy i przeżyje kolejne 4 na oszczędności i wydatki. Było cudownie. 
       Ta sielanka trwała trzy miesiące. Jeśli chodzi o język niemiecki byłem kompletnie zielony. Ambicje były i są spore. Chcę się uczyć. Jednak Nordhausen to małe miasteczko i nie było perspektyw do nauki języka. Tyle co mogłem nauczyć się sam to wykonałem, ale gramatyka leżała odłogiem. Rozmawiałem długo ze swoim koordynatorem. W końcu stwierdziliśmy że trzeba się przenieść do większego miasta. W sierpniu przeniosłem się do Erfurtu. Pracowałem w dużej firmie wysyłkowej jako komisjoner. Prosta robota - sporo kilometrów trzeba było przerobić dziennie, ale nie przeszkadzało mi to. Lubiłem chodzić, zatem śmigałem między regałami. Kiedy dowiedziałem się że w tej firmie jest możliwość przejścia na umowę już po za agencją ucieszyłem się. Starałem się podwójnie wypełniając swoje obowiązki. Jednak okazało się że to dziwna firma. Zostałem zatrudniony od 1 sierpnia. Tego dnia do pracy przyjęto 20 osób. Pracując widziałem jak przyjmują co chwila kolejne grupy. W połowie miesiąca zaczęły się kłopoty. Pracę kończyliśmy na godzinę przed planowym wyjściem. Okazało się że brakuje zleceń. W między czasie zatrudniano kolejne grupy. W końcu stwierdzono że jest nas za dużo i zaczęto zwalniać. Na pierwszy ogień poszli ci co byli zatrudnieni przez agencje pracy. Zwolniono 40 osób. Mnie na liście jeszcze nie było. Niestety na kolejnej już tak. Pomyślałem znowu przeprowadzka. No nic - aby praca była. Poczekałem dwa tygodnie i rzeczywiście praca się znalazła. Na południu Turyngii. Firma produkująca butelki do perfum. Szybko się odnalazłem a agencja pracy podpisała zemną umowę na czas nieokreślony. Jednak sytuacja w Niemczech jest trochę dziwna. Od grudnia do lutego jest zastój. Mniej zleceń i tak jak w Erfurcie tak i tu zaczęto zwalniać ludzi. Tym razem jednak zostałem zwolniony przez agencję pracy. Pretekst był następujący - brak pracy. I na tym się zatrzymam narazie. Bo to o czym będę w przyszłości pisać jest tematem postępowania. Napiszę tylko tyle że owa agencja pracy zrywając umowę zgodnie z prawem ustaliła miesięczny czas wypowiedzenia. W lutym miałem otrzymać ostatnią pensję. Dostałem ponad 200 euro a powinienem dostać 1100. Uważają że pensję wypłacili do 11 tylko jak weźmiemy i podzielimy kwotę 1100 na ilość tygodni to suma 270 wychodzi za tydzień a nie za 11 dni. Poza tym  uważają że 11 stycznia uciekłem do Polski tylko ciekawe jak mogłem w tym wypadku odebrać pismo w którym zawarte było wypowiedzenie umowy. Data pisma to 12 stycznia stempelek na znaczku to 14 stycznia. No i widzicie. Firma naprawdę fajna ale na koniec pokazała na co ją stać.

Coś na wesoło


Pracując nad powyższym Blogiem nieświadomie pominąłem pewne wydarzenie z przełomu lutego i marca. W poście w którym przedstawiłem wam własną historię współpracy z GeATem zakończyłem opowiadanie na fakcie wypłacenia mi ponad 200 euro. Oto co działo się później. W swoim piśmie z dnia 14 lutego 2016 roku do firmy podważyłem ich domysły o rzekomym wyjeździe ( ucieczce) do Polski. Oto cały list który wysłałem mailem do kierownika oddziału w Sonneberg[1]
Po dwudniowej przerwie jakby nigdy nic kierownik oddziału wyznaczył mi pracę. 16 lutego oczy wyszły mi z orbit. Inna firma niż ta w której pracowałem. Oczywiście praca z dnia na dzień, ale pracując za pośrednictwem GeATu można się przyzwyczaić do takiego traktowania pracowników. Słyszałem o takiej historii w której pracownicy jednego dnia mieli pracować w jednym mieście a drugiego w innym oddalonym o 400 km. Z czego GeAT zwracał koszt przejazdu od 20 km. Tylko co z tego kiedy ów zwrot miałby nastąpić 15 dnia kolejnego miesiąca.
No ale wracam do wysłanej do mnie wiadomości z pracą. Nic by nie było dziwnego wszak normalną rzeczą jest że pracownik otrzymuje zlecenie. Tylko że mój okres wypowiedzenia zakończył się 10 lutego 2016. Czyżby firma GeAT rozpoczynała nową formę zatrudniania? Praca na czarno o ile wiem jest związana z wysokimi karami. Oto przedstawiam wam pismo skierowane do mnie w którym jasto jest wyszczególnione kiedy i gdzie mam się stawić w celu podjęcia nowej pracy.


Oczywiście nie stawiłem się do pracy. Nigdzie nie było wzmianki o chęci podpisania umowy, a ja jako przykładny obywatel nie będę pracować nielegalnie.
Odpisałem jeszcze tego samego dnia: Maine Kündigungfrist ist am 10.02.216. abgelaufen. Moja umowa wygasła z dniem 10.02.2016 roku. Niestety umiejętność logicznego myślenia nie należy do atrybutów ludzi (przynajmniej tych z którymi miałem doczynienie) GeATu. Zatem ich głupota musiała się rozwijać. Wydała owoc w postaci skierowania do mnie upomnienia z wpisem do akt. I znowu pytam jak można upominać pracownika którego wcześniej się zwolniło i okres wypowiedzenia zakończył się kilka dni temu?


Czy można być aż tak zaślepionym swoją racją, żeby nie liczyć się z argumentami drugiej strony? No ale tak właśnie działa GeAT. Nie liczy się ze zdaniem swoich pracowników – ty masz pracować a nie myśleć, od myślenia to jesteśmy my.




[1]  GeAT AG
> Regionalservice Sonneberg
> Bahnhofstraße 43
> 96515 Sonneberg
Szanowny Panie Robercie.
Staram się zrozumieć stanowisko GEATu dotyczące mojej osoby. Najprościej jest powiedzieć że uciekłem do Polski i nie wypłacić należnej mi pensji. Nie rozumiem jednak na jakiej podstawie doszedł Pan do takiego stanowiska. Prawda jest zupełnie inna.
 Wyprowadziłem się z hotelu nie 11 stycznia tylko 15 stycznia. Zrobiłem to ponieważ koszt miesięczny mieszkania wynosił 280 euro. Otrzymałem propozycję mieszkania za 125 euro. Dobrze Pan wie o tym że czekałem na grudniową pensję, którą otrzymałem 14 stycznia. Próbowaliśmy przecież rozmawiać o ewentualnym podjęciu pracy wErfurcie w firmie THIMM. Potem okazało się że firma ta nie jest w Erfurcie tylko w Nordhauzen. Odmówiłem przyjęcia tej pracy ponieważ nie miałem przy sobie żadnych pieniędzy a w Nordhauzen miałem stawić następnego dnia. Przyzwyczaiłem się że w waszej firmie pracowników traktuje się jak śmieci, które można przestawiać z kąta w kąt. Poza tym wysyłanie pracownika do innego miasta nie sprawdziwszy wcześniej w jakim tak naprawdę mieście znajduje się firma w której ów pracownik ma podjąć pracę wydało mi się śmieszne żeby nie powiedzieć niekompetentne. O ile dobrze zrozumiałem umowę (czytałem ją kilka razy) nie ma tam mowy o konieczności mieszkania przy miejscu pracy. Moim obowiązkiem
jest stawienie się do pracy w wyznaczonym terminie. Niestety pomimo przeglądania poczty internetowej nie doczekałem się do dnia 10 lutego żadnej informacji o pracy. Nie starał się Pan zemną w
ogóle skontaktować. Inną kwestią jest tok w jakim została wypowiedziana mi umowa o pracę na czas nieokreślony. Z umowy jasno wynika że firma Geat zobowiązana jest do znalezienia mi pracy. Zgodnie z umową propozycja pracy powinna być przedstawiona na piśmie, a Pan poinformował mnie telefonicznie
potem za pomocą polskiego koordynatora że jest do podjęcia praca. Jak napisałem wyżej propozycja ta została przedstawiona pod warunkami uniemożliwiającymi podjęcie tej pracy. Ośmielam się zatem stwierdzić że zgodnie z umową żadnej propozycji pracy nie było.  Nieprawdą jest że wyjechałem do Polski. Czekałem cały czas w Erfurcie. Jeśli otrzymałbym wiadomość o pracy to na te kilka dni wynająłbym mieszkanie w pensjonacie w którym mieszkałem na początku pracy w firmie. Jest on oddalony kilkaset metrów od firmy.
Śmiem zatem twierdzić że wina leży tylko i wyłącznie po Pana stronie. To Pan nie chciał się ze mną skontaktować licząc na to że skoro nie znam języka nie będę dochodzić swoich praw. Otóż bardzo się Pan
pomylił. Mam prawo poprosić swojego znajomego o pomoc i z takiego prawa korzystam.
W piątek 12 lutego 2016 roku zadzwonił do Pana w mojej sprawie mój
kolega  nie mógł Pan wtedy rozmawiać i odpowiedział że zadzwoni jutro czyli 13 lutego 2016 roku. Niestety telefonu z Pana strony nie doczekałem się. Dlatego uważam że lekceważy Pan sprawę. Zgodnie z umową pensję powinienem otrzymać do 15 dnia miesiąca. Zatem domagam się wypłaty całej pensji za miesiąc styczeń w ciągu tygodnia od otrzymania przez Pana niniejszego pisma. Do tego dochodzi Zeitkonto które mam otrzymać w marcu. W przeciwnym razie będę zmuszony skierować sprawę do sądu pracy. Będę mieć poradę prawną i chcę skorzystać z tej drogi.
Z poważaniem Stanisław

środa, 20 kwietnia 2016

Mój adwokat i ja

He he. Fajny tytuł :) Ale humor mi dopisuje. W związku z dopatrzeniem się kilku sprzeczności w kwotach pomiędzy wyciągiem bankowym a wyciągami jakie otrzymywałem z GeATu, Pan adwokat namówił mnie żeby nie odpuszczać i doprowadzić sprawę do końca. Zatem to jeszcze nie koniec mojego blogu. Tak jak pisałem wcześniej nie mogę doliczyć się ilości godzin na zeit koncie. Okazuje się że pracując bez przerwy (urlopu) w Czerwcu, Lipcu moje zeitkonto zamiast rosnąć było systematycznie uszczuplane. Czyli mamy taką sytuację: Idę do pracy, pracuję 8 godzin ale wypłacane jest mi z zeitkonta. Kto przytulił moją dniówkę? Szef? Kierownik oddziału? Może w GeAT są jakieś złe skrzaty? Pożyjemy zobaczymy.

wtorek, 19 kwietnia 2016


W dniu dzisiejszym otrzymałem taką wiadomość. Wynika z niej, że sam szef agencji pracy leciał na pocztę aby mnie (byłemu już pracownikowi) wysłać list z dokumentami. Żałosne kłamstwo. Przy okazji otrzymałem pocztą elektroniczną rozliczenia miesięczne. Wynika z nich, że korzystałem z urlopu wtedy kiedy byłem w pracy. Zatem narazie zastanawiam się czy walczyć dalej. A i jeszcze jedno. Ostatni przelew różni się z kwotą na wyciągu bankowym. Papier z Agencji pokazuje ponad 300 Euro a wykaz przelewów z banku 270. 

niedziela, 17 kwietnia 2016

Walczymy do końca.

W dniu wczorajszym wysłałem do Firmy Geat maila z żądaniem przesłania mi pełnej dokumentacji o dochodach począwszy od dnia zatrudnienia do rozwiązania umowy na czas nieokreślony. Dostali czas do piątku. W innym przypadku znowu sprawa nabierze toku urzędowego.


Sehr geehrte Frau Beck,
beim Kontrollieren vom Geldverkehr auf meinem Girokonto stellte ich einen Geldeingang von Ihrer Mandantin GeAT AG fest. So ganz nebenbei gesagt
dauerte der simple Geldtransfern bei Ihrer Mandantin viel zu lange. Die Herrschaften trennen sich offensichtlich sehr schwer vom Geld, das ihren (Ex) Mitarbeitern schulden. Ich betrachte diesen Sachverhalt als
erneute grobe Schikane! Meine sehr umfangsreichen Erfahrungen, die ich bei Ihrer seriösen Mandantin sammeln dürfte, zeigen, dass das gesamte
Meyer Konzern wohl das letzte Unternahmen ist, dem ich noch irgendwann in meinem Leben Vertrauen schenken würde. Bei einem anständigen und seriösen Unternehmen gehört zu einer Lohn- Bzw. Gehaltsüberweisung eine entsprechende Abrechnung, damit der Mitarbeiter die Plausibilität des Betrages und Ehrlichkeit des Arbeitnehmers prüfen kann. Aus Autopsie weiß ich, dass derartige Prüfung meinerseits, ausgerechnet bei allen Handlungen und Abrechnungen Ihrer Mandantin unbedingt
erforderlich ist!

Um diese Abrechnung bat nicht bereits öfters. Leider erfolgslos. Ich bestehe zum Letzten Mal mir diese seit Angang meiner Tätigkeit bei Ihrer Mandantin d. h. von 25.05.2015 bis 31.08.2015 sowie vom 15.09.2015 bis 10.022016. Ich erwarte sämtliche Lohnabrechnungen mit
Informationen zum Urlaub sowie Zeitkontoständer.
Die genannten Dokumente sollen mir bitte via Mail:............. geschickt werden. Hierfür gebe ich Ihrer Mandantin einen Termin bis 25.04.2016.
Ich darf Sie hiermit offiziell davon in Kenntnissetzen, dass beim erfolglosen Ablauf der o. g. Frist, werde ich erneut übern RA Herr Becker eine Klage einreichen lassen. Ich hoffe, Sie können mein schlechtes Deutsch lesen und vor allem verstehen. Sollen Sie etwas doch nicht verstehen, schreiben Sie mir.

sobota, 16 kwietnia 2016

Pieśń o GeAT


Czy słyszałeś takie dziwy?
Głową kiwa każdy żywy.
Nie dowierza się dziwuje
Jak oszukać chcą te ..uje.
Ale może od początku
O Niemieckim tym zakątku.
Gdzieś w Turyngii Erfurt leży
Centrum miasta jak należy
Na nabrzeżu centrum miasta
Firma GeAT  na tym basta
Naj uczciwsza firma w świecie
Jako Matka a ty dziecie
Tuli kiedy szlochem się zanosisz
Pracę daje kiedy prosisz.
Miłościwa matka twoja
Lecz fałszywa to jest zbroja.
Nic gorszego wpaść w jej wnyki
Na nic skargi na nic krzyki

c.d.n

czwartek, 14 kwietnia 2016

Dzień zwycięstwa

W dniu dzisiejszym (14 kwietnia 2016 roku), po dwóch miesiącach oczekiwania na sprawiedliwość zostały mi przelane pieniądze. Kierująca się etyką w biznesie firma za nic miala orzeczenie sądowe, Chcąc jescze bardziej mi dopiec wydłużyła okres oczekiwania na wypłatę należnej mi kwoty do zwykłego okresu rozliczeniowego. Tylko jej działanie jeszcze bardziej mnie zmotywowało do kontry. Już jutro cała dokumentacja na zdjęciach. Wtedy też poznacie nazwę firmy. Co więcej do dnia dzisiejszego nie otrzymałem wyciągu za cały okres pracy. Jutro też o całym procederze zostanie poinformowana Inspekcja Pracy w Warszawie. Moim celem od dziś jest zlikwidowanie tej pseudo agencji pracy z Turyngii oraz jej siostrzanej spółki z Wrocławia z Polskiego rynku pracy.
Oto ostateczny wyrok w pierwszej sprawie:


poniedziałek, 4 kwietnia 2016

Przedwczesna radość

Informowałem o deklaracji firmy która mnie oszukała dotyczącej wypłacenia mi zaległej pensji. Niestety firma do dnia dzisiejszego nie uiściła swojego zobowiązania. Do końca tygodnia ma być zorganizowana egzekucja komornicza.